środa, 19 listopada 2014

Z prywatnej strony życia isabeli :)

Przyzwyczailam sie już chyba do tego, że nazywają mnie baaardzo często Isabela tak więc jak ktoś mówi do mnie Iza to jakos nieswojo sie czuję, może nie tyle nieswojo co nie pasuje mi to w Stanach, w Polsce to bylo takie oczywiste...
Tak bardzo duzo się chyba u mnie nie zmieniło
ten sam chlopak, którego już nie mam zamiaru zmieniać :) ponad rok razem jesteśmy i nauczylismy się jak życ ze sobą i.... bardzo nam to odpowiada, pojawiają się plany wspólnego zamieszkania ale mamy na to czas.

Mieszkam nadal na Manhattanie, w tym samym mieszkaniu gdzie co jakis czas cos dokupię zeby czuc się bardziej komfortowo.

Zmieniając temat, dziś zastanawialam sie nad stereotypem Polaków wracających z Usa, których środowisko w Polsce nie do konca akceptuje i nie do konca lubi. Doszlam do wniosku (ot takie moje przemyslenia :)), że nazywanie takich osob chamerykanami, albo zwykla opinia, ze oni uważają się za lepszych i madrzejszych jest trochę niesprawiedliwa. Każdy ma przeciez prawo wyjechać gdzieś i to tylko od nas zależy jak pokierujemy naszym życiem. Sama pochodzę z małej miejscowości w Polsce więc sam fakt, ze teraz mieszkam w Nowym Jorku czasem mnie przeraza. Mimo to nie ukrywam ze jestem z siebie dumna, że jednak mi się udało, wynając mieszkanie, mieć prace, utrzymywać się samej, być zadowoloną z życia, zwiedzać, poznawać i miec ambitne plany.... które chce zrealizować. Na zajęciach biznesu uświadomiłam sobie, że ci wszyscy ludzie, którzy odnieśli sukcesy w życiu na początku ponieśli klęskę aby podnieść się i uderzyć ze wzmocnioną siłą, więc co by się nie działo, dam sobie radę! o tak!
Więc do wszystkich którzy to czytają (a mam nadzieję, ze jeszcze są takie osoby) nie bójcie się ryzykować, wyjechac... Gdy są jakieś problemy pomyślcie, ze ludzie maja gorsze i z nimi żyją, i sobie radzą. Zycie mamy jedno ale jak je dobrze przeżyjemy to jedno wystarczy! Powodzenia!






5 komentarzy:

  1. Mądrze powiedziane :) świetnie poradziłaś sobie w Stanach, ob tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę studiować w NYC i zamierzam walczyć o to marzenie! :) Myślę o tym już od prawie 1,5 roku, obecnie jestem w 2 klasie LO. Będę aplikować także na uczelnie które oferują jakąś pomoc finansową, ale jeśli ten plan się nie powiedzie, zastanawiam się pomiędzy studiami w Londynie lub wyjazdem do NYC jako aupair, żeby tam coś jednak jakoś zorganizować. Jak duża jest szansa (wg Twojej subiektywnej opinii), żeby host rodzina mi zasponsorowała uczelnię państwową (o ile udałoby mi się znaleźć jakąś super z którą faktycznie chciałabym się wiązać na te pewnie 2 lata, dopóki bym nie znalazła czegoś własnego :P)?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą, że nazywanie tak ludzi jest trochę niesprawiedliwe, ale ja zawsze myślałam, że tu chodzi trochę o coś innego. Nie o sam fakt tego, że się wyjechało, że jest się z siebie dumnym i w ogóle, ale o to, w jaki sposób ludzie zachowują się po powrocie lub w czasie, gdy odwiedzają swoje rodziny. Jest wiele takich, którzy po trzech miesiącach próbują mówić z amerykańskim akcentem (szkoda, że nie da się tego napisać :D, ale na pewno wiesz o co chodzi), udają, że nie pamiętają polskiego, że tak ciężko odnaleźć im się w czymś, w czym żyli jeszcze kilka miesięcy temu... Takie zachowanie jest, według mnie, mega żałosne. Nie to, że ktoś wyjechał i sobie świetnie radzi :).

    OdpowiedzUsuń
  4. miło że znowu piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Isabela co tam u Ciebie???

    OdpowiedzUsuń