wtorek, 5 lutego 2019

BIG COME BACK! WIELIKI POWROT!

Hi!

Powrocilam! tak, juz po raz kolejny :) ale tym razem serio na dobre!

Nareszcie mam nowy, wygodny komputer i moge spokojnie pisac!

Caly weekend spedzilam na przygotowaniach mojego mini biura w domku i juz prawie wszystko jest gotowe tylko brakuje mi biurka, od ktorego pewnie powinnam  byla zaczac.lol

Tak sie zastanawialam (i nadal sie zastanawiam) czy nie lepiej bedzie jezeli zaczne pisac po angielsku. Nie, to nie dlatego, ze zapomnialam ojczystego jezyka. Jednak gdy tak pisze i wszystko jest automatycznie podkreslone, gdyz nie korzystam z polskiej klawiatury, to az stwierdzam, ze przynajmniej slownik bedzie mnie wlasciwie poprawial a zawsze jest mozliwosc auto tlumaczenia na polski.

Pierwszy post 2019 bedzie po polsku a co dalej... jeszcze sie namysle.

Chyba czas sie pochwalic :) juz nie jestem Panna Kania ale Pani Arroyo!!!!!!

Bede musiala tu troche powspominac i wszystko odpowiedziec od poczatku ale... to jutro:)

Pozdrawiam wszystkich goraco :*

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Hey hi hello ヅ

Nie wiem czy to jest dobry pomysl ale postanowilam wrocic do pisania J
Ojj a mam o czym… przekonacie sie w kolejnych postach
Na dzis powiem tylko, ze zyje, mam sie swietnie, bardzo duzo sie pozmienialo, postarzalam sie.. etc
Hmm od czego tu zaczac..
Jak patrze na poprzednie posty to widze, ze wszystko jest z czasow gdy mieszkalam na Harlemie.. yeah  Harlem nieszczesny.
Nie bylo kolorowo, a moze jednak bylo patrzac na to ile tam sie dzialo…
Chodzilam wtedy do szkoly, robilam internship, pracowalam z dziecmi po zajeciach, a w weekendy bylam promotorka klubow, czyli organizowalam imprezy, na ktore kto glownie przychodzil? Aupairki J z kazdego zakatka swiata… w mieszkanoi przemial ludzi- AirBNB krecilo sie ostro
Busy life… nie mialam kompletnie czasu dla siebie ani na zadne zwiedzanie.

Ale Ok, szkola sie skonczyla (Thanks God!) z Harlemu sie wyprowadzilo I cale zycie sie zmienilo… ale o tym jutro J

środa, 15 lipca 2015

Yayyy jak milo!!! Izabela okazala sie inspiracja :)

O jej jak milo mi sie to czyta :)  dziekuje, ze sledzicie bloga!
Nie wiedzialam nawet, ze tyle osob wyjechalo wlasnie z mojego powodu

Z gory przepraszam, jezeli wasz wyjazd nie byl do konca pomyslny albo host rodzinka okazala sie grrrr....
Jednak wydaje mi sie, ze takie doswiadczenie baaardzo moze odmienic wasze zycie!
Ostatnio bardzo wiele Polek spotykam na imprezach, podchodza do mnie i mowia, ze chyba sie znamy, po chwili kazuje sie, ze sledzily mojego bloga przed wlasnym wyjazdem :)

Kolejna sprawa... zazdrosc... Nie wiem, czy i wy sie spotykacie z wyrazami zazdrosci ze strony innych ludzi, Nie ukrywam, sa tez wyrazy uznania ze, "ojej ale Ci sie tam uklada" ale na ogol za tym wszystkim kryje sie nutka zazdrosci i taka mala zadra, a zeby cos jej poszlo nie tak jak trzeba.
Kurcze ja kompletnie tego nie rozumiem!
nikomu przeciez nikt nie zabrania aby wyjechali za granice, zwiedzali.
Rozumiem- kwestia finansowa ale....no sorry bardzo nie pochodze z bogatej rodziny, gdzie rodzice mogli mi sponsoroac wajacje itp. Od dziecka uczyli mnie pokory i szacunku do pieniadza. Nie wiem juz ile mialam lat, gdy zaczelam chodzic czy to na jagody, truskawki, pozniej gdy tylko skonczylam 18 lat od razu wajacje w restauracji w Warszawie, praca po 16/18 godzin, odciski, zylaki, a teraz okropne halluksy :(

wiec sory bardzo ale jezeli ktos twierdzi, ze nie ma kazy to jedyna opinio z mojej strony-szczere lenistwo!

Pozdrawiam dziewczyny, bo wiem, ze w szczegolnosci sledza mnie wlasnie au pairi, ktore czasmai nie maja latwo i pracuja po nie wiadomo ile godzin, bo lepiej przeciez tu byc niz w polsce zarobic 1800 zl  miesiecznie, plus trzeba oplacic mieszkanie, telefon. A tu, 200 na tydzien, zycie bez problemow (ok zawsze jakies sa, ale da sie to przezyc )

Nastepnym razem postaram sie opisac o kilku mozliwosciach jak zostac w USA po programie Au Pair: szkola jezykowa, college a moze wiza turystyczna?

U nas lato w pelni wiec fotka z wypadu na plaze :)
Lezing plazing smazing... ojj teskni sie za Polska....

wtorek, 14 lipca 2015

Zwiedzamy.... razem :) Statue Of Liberty, Wall Street....

Hmm to by pomyslal ze zakocham sie nie tylko w Nowym Jorku ale tez znajde tu milosc, znajde tego mojego pokemona :)
Jeszcze kilka dni i mina 2 lata od kiedy jestesmy razem
Duzo sie od tego czasu zmienilo, poznalismy sie na tyle, ze wiemy kiedy sobie czasem zejsc z drogi, co nas najbardziej denerwuje, jak sobie radzic z trudnymi sytuacjami razem (ok, nad tym nadal pracujemy)
Jednak wiemy tez, ze ciezko nam by bylo bez siebie nawzajem...

Oboje jestesmy ostro wkreceni w nightlife na Manhattanie i organizowanie imprez przez co weekendy sa wprost tragiczne. Zero czasu dla siebie... ale nie w ten ostatni weekend. Postanowilismy niedziele spedzac na zwiedzaniu i odkrywaniu Nowego Jorku... razem :)

Ja wiadomo jak chinski turysta aparat w reke i ruszam pelna energii, N. natomiast chcial zeby to byl pelny relaks bez zbytniego chodzenia po miescie i bez zdjec LOL? no way :D (nie wiem jak on to sobie wyobrazal, czy zwiedzanie jest mozliwe bez chodzenia?) Poszlismy na dosc duzy kompromis. Wybralismy sie na Staten Island ferry. On sobie moze posiedziec i sie zrelaksowac ale robimy fotki :)

Efekt weekendu ponizej :D
Iza- super zadowolona :D



czwartek, 25 czerwca 2015

Dramaty rozterki i zyciowe dylematy...

Jejjjjj.... weszlam na mojego bloga po taaaaak dlugim czasie, ze az .... nie pamietam kiedy tu ostatnio bylam.
Dzis na FB pisalam z jedna aupairka z Polski, ktora okazalo sie ze mnie rozpoznala wlasnie z bloga :)

A jak to sie stalo ze mnie znalazl? Otoz Izabela K od juz ladnego czasu organizuje eventy w NY
Czyli jestem promotorem, wiec jezeli ktos z was jest w NY i chce wyjsc na impreze w weekend to kontaktuje sie ze mna, zeby to zorganizowac :)
tutaj link do nowo zalozonego bloga, ktorego prowadze z moim N. http://nycnightout.blogspot.com/
Zapraszam tez do sledzenia na instagramie nycnightout

Co u mnie.. znow nie wiem od czego zaczac...
hmm oczywisacie jak zawsze u mnie sa te wzloty i upadki :(  mimo wszystko podnosze sie, zaciskam zeby i ide dalej. Nie po trupach do celu, ale dazac do celu zeby jak  najmniej ludzi niechcacy zranic, zeby wiele osob uszczesliwic i samej nie wpasc w sidla rozczarowania i depresji, tesknoty za tymi ktrych kocham bezgraniczna miloscia i mimo wszytsko zostawilam na tyle czasu w Polsce....
Za kim najbardziej teraz tesknie... za moja siostrzyczka... jej jak ja bym chciala sobie z nia pogadac na jednym lozku, poogladac razem filmy, pojechac na zakupy albo tez zwyczajnie nic nie robic ale wiedziec ze moge do niej w kazdej chwili wpasc do pokoju od tak ooo... i co teraz... no i lzy same naplywaja do oczu :(
Life is terrible! This feelings hurt like a bitch...

i tak chyba tu skamienialam, te prawie juz 3 lata zrobily swoje....
Z drugiej strony dziekuje temy tam na gorze, ze mi zeslal kilka dodatkowych osobek... moja kuzynke, ktora praktycznie od poczatku tu mi towarzyszy i mojego N. z ktorym czasem przezywamy prawdziwe dramaty ale... ehh milosc to milosc :)

Wiec coz jestem happySad... wszystko jednoczesnie.... wiem, glupia jestem, ze nie pojewchalam po skonczeniu programu do Polski i tam wizy studenckiej nie zrobilam to bym sobie raz na jakis czas poleciala do polski, a tak obawiam sie ze tej idiotycznej wizy nie dostane grrrr.... zlosc ze mnie bije ale no taka prawda, te cale procedury,,, zeby tylko wszystko ludziom utrudnic...

No dobra, koncze te moje zale i rozterki.
Pozdrawiam kochani :*

KAtie H. if you are readin that, say hi to my cousin :D




wtorek, 20 stycznia 2015

Koniec I-go semestru....

Krotki post, tylko tak, zeby przypomnie o sobie....
Nie bedzie juz znakow polskich :( popsul mi sie moj ukochany komputer i czas na zamiennik z ktrorego nie do konca jestem zadowolona:(
Egzaminy nie sa tak proste jak myslalam. Z kazdego przedmiotu musimy jeszcze przygotowac nieszczesny projekt...
26 stycznia ostatni dzien w szkole w tym semestrze, przerwa do 10 lutego i od nowa.... grrr.... po co mi to bylo :(
Kolejna sprawa.... chyba nudzi mi sie zycie w stanach i.... pewnie czas na powazne zmiany ale o tym nie teraz.

Pozdrawiam :*

środa, 19 listopada 2014

Z prywatnej strony życia isabeli :)

Przyzwyczailam sie już chyba do tego, że nazywają mnie baaardzo często Isabela tak więc jak ktoś mówi do mnie Iza to jakos nieswojo sie czuję, może nie tyle nieswojo co nie pasuje mi to w Stanach, w Polsce to bylo takie oczywiste...
Tak bardzo duzo się chyba u mnie nie zmieniło
ten sam chlopak, którego już nie mam zamiaru zmieniać :) ponad rok razem jesteśmy i nauczylismy się jak życ ze sobą i.... bardzo nam to odpowiada, pojawiają się plany wspólnego zamieszkania ale mamy na to czas.

Mieszkam nadal na Manhattanie, w tym samym mieszkaniu gdzie co jakis czas cos dokupię zeby czuc się bardziej komfortowo.

Zmieniając temat, dziś zastanawialam sie nad stereotypem Polaków wracających z Usa, których środowisko w Polsce nie do konca akceptuje i nie do konca lubi. Doszlam do wniosku (ot takie moje przemyslenia :)), że nazywanie takich osob chamerykanami, albo zwykla opinia, ze oni uważają się za lepszych i madrzejszych jest trochę niesprawiedliwa. Każdy ma przeciez prawo wyjechać gdzieś i to tylko od nas zależy jak pokierujemy naszym życiem. Sama pochodzę z małej miejscowości w Polsce więc sam fakt, ze teraz mieszkam w Nowym Jorku czasem mnie przeraza. Mimo to nie ukrywam ze jestem z siebie dumna, że jednak mi się udało, wynając mieszkanie, mieć prace, utrzymywać się samej, być zadowoloną z życia, zwiedzać, poznawać i miec ambitne plany.... które chce zrealizować. Na zajęciach biznesu uświadomiłam sobie, że ci wszyscy ludzie, którzy odnieśli sukcesy w życiu na początku ponieśli klęskę aby podnieść się i uderzyć ze wzmocnioną siłą, więc co by się nie działo, dam sobie radę! o tak!
Więc do wszystkich którzy to czytają (a mam nadzieję, ze jeszcze są takie osoby) nie bójcie się ryzykować, wyjechac... Gdy są jakieś problemy pomyślcie, ze ludzie maja gorsze i z nimi żyją, i sobie radzą. Zycie mamy jedno ale jak je dobrze przeżyjemy to jedno wystarczy! Powodzenia!