sobota, 29 czerwca 2013

Au Pair life - czyli na czym tak rzeczywiście polega ten program!

witam :)
Ostatnio sobie pomyślałam, że mój blog przepełniony jest wpisami z imprezowania, wygłupów, zakupów...
Jak większość wie, życie au pair nie jest tak kolorowe :) To jednak też praca, ciężka praca, szczególnie latem, gdy dzieci nie chodzą do szkoły, a ich rodzice nadal pracują. Moja hostka uczy w szkole więc również ma wakacje, co jednak nie znaczy, że dzięki temu pracuję znacznie mniej. Niby ona ciągle coś robi... No właśnie niby, jak tu ktoś jest/ będzie to się przekonacie, że hamerykanie to strasznie leniwy naród... ajj czasem  bym chciała im coś na ten temat powiedzieć, ale to nie moja sprawa. Skończę swój program i wtedy im przedstawię swój punkt widzenia :), który jak wiadomo: zależy od punktu siedzenia.
To co inni sądzą o was podczas programu  też się bardzo różni i odbiega od rzeczywistości, wiadomo przeciez, że nikt nie będzie na fb/ twitt/ insta zamieszczal zdjęc i info o tym jak czasem ciężko jest wytrzymać z dziećmi :) przecież każdy chce się pochwalić tym co najlepsze :) zwiedzaniem, imprezowaniem :)
Ten obrazek poniżej najlepiej przedstawia spojrzenia na program au pair z każdej strony :)
Pozdrawiam
PS. Młoda jest u rodzinki, super zadowolona :) dzis moze nasze pierwsze od dawna wspólne wyjście!


czwartek, 27 czerwca 2013

siostry w USA #Arletka w USA #Polish Power #Party Hard #zaczynamy życie!!!

Emocje nadal nie opadły, prawdę mówiąc, to w dalszym ciągu nie dochodzi do mnie, że młoda jest już w Stanach, a co najważniejsze będzie tu przez rok!
Jak to się zaczęło?? Pisałam kiedyś, że A. poszukuje rodzinki w USA, zgłaszały się z daleka, a jak już z Long Island ktoś się pojawił, to nawet się z nią nie kontaktowali. Jo swój pobyt kończyła w czerwcu, ale jej rodzinka wstępnie stwierdziła, ze nie będa mieli nowej au pair, później jednak postanowili zaprosić jakąś dziewczynę z Francji. Stety interview nie poszło im najlepiej i po wielkim rekomendowaniu młodej skontaktowali się z nią! Od razu polubili i zaprosili! Takim oto sposobem, będzie mieszkała 10 minut ode mnie :)
O przygotowaniach do wyjazdu to już ona sama napisze i wtedy coś wstawię:)
Miałam ją początkowo odebrać z lotniska, ale lot był bardzo późno i dodatkowo inne dziewczyny z nią leciały więc stwierdziłam, że we wtorek wbijam i oprowadzę ją po city! Dołączyła do nas Jo i P. Poszłyśmy gdzie sie dało!
Times Square
Central Park
5th Avenue
Empire State Building....
Przy okazji małe zakupy, gdzie tylko ja kasę wydawałam :D
Dziś chwalę się ponownie zdjęciami, na jednej z witryn hasło z mojego bloga : Live Your life!!
Reunion C.D.







wtorek, 25 czerwca 2013

aaaaaaaaaaaa ona tu jest!! sisters #reunion!! Arletka w USA!!

Dziś tylko kilka zdań!!
Ona tu jest!! tak., moja siostrzyczka będzie au pair w mieście obok! Matko jak ja się cieszę!!
Dziś pół dnia spacerowałyśmy po NY, it is to good to be true! I can't believe it!
więcej opiszę innym razem:)
ahh młoda przywiozła mi też kawalek Polski, nie brałam zadnych zdjęć rodziny, żeby przypadkiem nie plakać a tu oo wyciaga ramkę, a tam: Mama, Tato, Dajanka moja, Radosław... i młoda oczywiście :)
Kilka prezentów z PL!! I love my family! Nie można sobie wyobraźić lepszych rodziców i lepszej siostry!
o matko co za euforia! nie ogarniam jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

poniedziałek, 24 czerwca 2013

such a great weekend # ona tanczy dla mnie # party time # cluster meeting# oraz... to dziś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

AAAAAAAAAAA zacznę od najważniejszego.... jednak dziś powiem tylko, ze dzień na który tyle czekałam nareszcie nadszedł :) o co konkretnie chodzi- jutro wstawię fotki i wyjasnię... sorry :) jeszcze jeden dzień :)

Muszę jeszcze trochę o weekendzie napisać! Wybrałyśmy się z Kate (ostro zmęczone po plaży) ponownie do city w sobotę, zeby jeszcze gdzies polazic, wyruszyłyśmy wczesniei i poszlysmy zwiedzac Times Square! Masakra jakie tłumy tam! fakt faktem sezon wakacyjny się zaczyna więc turystów tyle, że nie da się ich policzyć :D Narobiły zdjęć, poszły na m&m sy do M&M's store, usmiały się na ostro!!!
Doszła do nas W. jest tu au pair od miesiąca jakoś. Wszystkie razem udałyśmy się znów do naszego promotora do rooftopu. Nasz promo na esa czy mozemy dziś dołaczyc napisał tylko, że jesteśmy jego vip i juz nawe nie musimy pytac, bo zawsze będziemy na jego liście :)
Pod klubem kolejki, wpuścili nas bocznym wejsciem i inną windą więc już całkiem high level byłysmy :D
Wytrzymałam do 2.00, zebrałam się żeby na pociąg na 3 zdążyć bo  w niedzielę cluster meeting.
Cluster tym razem na torze wyścigów konnych. Spoko miejsce. Jednak zbyt zmeczona byłam żeby tam cokolwiek ogladać i sie krecic.... Szybko sie zebralam do domu i znów w kime :)





to nasz promotor własnie :D fakt, nie wygląda konkretnie ale imprezy konkretne ogarnia!


niedziela, 23 czerwca 2013

party!! # crazy# Iza and Kate partyig crazy# great weekend# aaaa countdown# 1 day left!!

witam!!
serio? nie wiem od czego zacząć dziś! Weekend był szalony. Po długim tygodniu przychodzi piątek wieczorem. Gadamy z K co tam robimy w sobotę i... hmm, a może idziemy na imprezę dziś? No pewnie! Jak mówiły tak zrobiły :) szybko się ogarnęłam, dogadałysmy się tez z K, że po imprezie wracamy razem do mnie i rano jedziemy nad ocean :) Hostka nie miała nic przeciwko więc plan idealny. Na szybciora się ogranęłam i w drogę :) Zapakowałam jeszcze lakier do paznokci i malowanie w pociągu :)  Postanowiłysmy oszczędzić na subwayu i przejść się do klubu. Zaczęła nam ostraaa głupawka odwalać :D najlepsze, ze Kate też nie zdążyła paznokci ogarnąć, więc usiadłysmy sobie na Manhattanie i wielkie malowanie:D
Tym razem klub Pink Elephant :) dość małe miejsce ale bardzo fajne! Oczywiście jak zawsze z naszym promotorem- miałyśmy stolik, drinki, więc czułyśmy się jak VIP !! Ohh yeahhh :) Polki w akcji- klub jest nasz! Wyszłyśmy po 3 żeby jeszcze na pociąg na 4 zdążyć więc do mnie jakoś koło 5 dojechałyśmy :)



 
W sobotę nie było mowy o spaniu do południa! Wstałyśmy po 10.00 szybkie ogarnięcie i jedziemy!! Jones beach again! I love it!  Znów wielki fun na plaży! Nowi ludzie, kolesie, z których miałyśmy ostrą polewę. Jak się dowiedzieli, że z Pl jesteśmy to zaczęły się ich pytania, opowieści- jeden z nich, w koszuli w kolorowe truskawki i ze zlamanym nosem jeszcze pod opatrunkiem zaczął nam o swoich przygodach opowiadać. Jak się okazało, był w Pl ( nie wiem w jakim celu- już o to nie pytałam) okazało się, że jeździł po wawie bez biletu i spedził dwa dni na komendzie!! kurna, stwierdził, że nie przepada za PL- nie dziwię mu się :D w pewnym momencie mówi, że on zna polski, to my ok, więc powiedz nam coś... ten po chwili zastanowienia- "hi" :D I buahhhaaa walnęłyśmy z Kate śmiechem :D Zaczęlismy też sobie jaja robić z jednego kolesia (ich kumpla) który zasnął na plaży. Stwierdziliśmy, że zrobimy mu CPR :) ja będę robiła uciski, a jeden kolo będzie sprawdzał oddech. zaczynamy! Kolo się przebudził szybko i w szoku, ze co, że jak? co się dzieje :D hehe konkret na plaży tak to podsumuję :D zebrałyśmy sie koło 4, z myślą, że zjemy kolację i odwiozę Kate na pociąg. Wróciłyśmy, zrobiłyśmy pizzę i... stwierdziłyśmy, że jedziemy na kolejną imprę do city!! ale o tym jutro napiszę :D
Posta pisze w niedzielę, dziś dzień Taty w PL, przy okazji się nim pochwalę :)
oraz poniżej fotki z plaży :)
Ps. To już jutro!!!





piątek, 21 czerwca 2013

tired # chora dalej # lato to czasem nic fajnego # plany # countdown 3 more days!!



Czy ja to serio napisałam?? 3 dni??  taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakkkkkkkkkk!!!!!!
ale się cieszę, normalnie nawet sobie nie wyobrażacie:)
Pomimo długiego i pracowitego dnia, jestem super happy :)
Zabrałam dziś małego do parku na pół dnia, tak więc on sobie biegał skakał, a ja miałam chwilę odpoczynku:)
Na koniec zrobiliśmy sobie pizzunie i pograliśmy na wiii. Niby tak mało i bez wysiłku ale fakt, czuje się dziś zmęczona, tym bardziej, że chora nadal jestem;/ wrrr, a jutro taki piękny dzień się zapowiada!! z pewnościa jedziemy na plażę!! do tego wieczorem jakąś imprezę może nam się uda zaliczyć... no zobaczymy :)
To tyle na dziś. Słit focia z ręki też się znalazła oraz mój mały na placu zabaw :)
PS. Buziaczki dla moich kochanych z PL :* ajj dawno  z Wami nie rozmawiałam więc jutro to nadrobimy!




czwartek, 20 czerwca 2013

emigracja # ciężke życie w Polsce # życie na obczyźnie # countdown 4 days left!!!!!!!

Witam ponownie :)
Dzień za dniem staram się znaleźć chociaż chwilę i coś napisać. Dziś tak sobie rozmawiałam z rodzinką o tej wielkiej emigracji. Co chwilę ktoś ze znajomych albo z rodziny wyrusza w świat. Mój wyjazd to może bardziej forma oderwania się na jakiś czas od szarej polskiej rzeczywistości... jednak nie z tego powodu wyjeżdża moja ciocia z cała rodziną. Od poniedziałku swoje życie rozpoczynają w Niemczech. Chłopaki (bliźniaki) mają dop po 5 lat więc za dużo nie rozumieją, z pewnością dla ich rodziców ta decyzja nie była tak prosta. Jednak co można zrobić, gdy " kochając swój kraj bezgranicznie, on nie kocha nas"?? ehh życie nie jest tak proste. Cieszę się jednak, że mam swoją szansę od losu i mogę spełniać swoje marzenia, zwiedzać, podróżować... żyć pełnią życia... chociaż z dala od najbliższych....;/
Już czwartek minął, mój mały miał dziś playdate- gdzie jego kolega zawitał do nas. Zabrałam ich do parku i po drodze mały mój BACH! wywalił się na chodniku, pościnał łapę i kolano...;/ biedak, wiem, że ostro go musiało boleć ale przy koledze nie chciał za bardzo płakać i pobiegł zaraz sie z nim bawić ;( Najważniejsze, że nic sobie nie złamał i żadnych większych obrażeń nie doznał :)  Poczuł się całkiem jak ninja :) krew na rękach o kolanie- akcja!! Teenage ninja turtles!!!
moi mali emigranci :) jeden to mój chrześniak :* 

oraz mój amerykański ninja :D

PS> Odliczanie odliczanie!! JUż prawie prawie, Piątek jakoś przeżyję, weekend też (zapowiada sie konkretnie), a po weekendzie pochwalę się o co chodzi!! 4DNI!!!



środa, 19 czerwca 2013

haircut # Roman # batman# klimatyzacja # chora.... # countdown 5 more days!!!!

Tak myślałam o czym tu dzis napisać z racji, że piszę codziennie, a fakt faktem niktóre dni (jak dziś np.) to jedynie rutyna bez udziwnień :) Post więc nie będzie za długi. Jutro jak będzie podobnie to moze ciuchami nowymi się pochwalę :)
Pojechałam dzis z małym do jego fryzjera - Romana :) spoko koleś- Włoch, który małego strzyże od kilku lat już.
Tak więc przedstawiam zdjęcia przed i po :)
Po drugiej stronie ulicy jest akurat polski sklem, więc grzech by było nie zajść :) trafiła się więc drożdżówka z jagodami i serem oraz moja ulubiona czekolada (ok nie jest polska) nussbeiser:) małemu soczek hortexu złapalam i w drogę. Musiałam go wykąpać, zawieźć na zajęcia ruchowe i na koniec na playdate.
Kurcze, najgorsze jest to, że nie mogę się do klimy przyzwyczaic. W PL też miałam z tym problemy. W domu jakieś 20 stopni a na zewnątrz ponad 30 nawet- gardło mnie ostro drapie i chodzę taka zakaszlana ;/ ehh niech mi to przejdzie szybko...
PS. 5 dni!!! tylko 5!!! tylko 2 dni pracy!!! aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 18 czerwca 2013

Mała stłuczka samochodowa # pożegnanie z JO # countdown 6 days!!

witam ponownie :)
jak widać wpisy pojawiają się codziennie, tak będzie jeszcze przez najbliższy tydzień :)
Wczoraj ostatni raz spotkałysmy się z JO, takie mini pożegnanie w Starbucksie.
Ten tydzień ogólnie jest dość męczący- mały nie ma teraz szkoły, wiec zajmuję się nim od rana do 4 po południu, ale narzekać też za bardzo nie mogę, bo on spoko jest :) Hostka stara się nam wymyślać jakieś różne zajęcia. Wczoraj zabrałam go do kolegi na playdate, dziś pojechaliśmy do niej do pracy, później znow do parku... a tam- złapał nas deszcz. Uciekliśmy szybko do samochodu. Juz mam ruszać, a za wycieraczką jakaś kartka- już myślę - o nie, mandat! Sprawdzam, a tam num tel i info call me. Kurcze myślę sobie, że ktoś musiał mnie tryknąć, wyciadam, a cały bok samochodu jest zarysowany! Fakt, że to raczej farba z tego który mnie przytarł. Zerkam na samochód obok, a tam, przód ładnie uderzony, w dodatku w nowym GMC arcadia. Dzwonię pod podany num- nikt nie odbiera, dzownię do hostki mówię co i jak, a ta, że zaraz przyjedzie, wysłałam jej zdjęcie od razu. Z racji, ze padało i szkoda nie była wielka to R stwierdziła, że możemy do domu wracać. Już mamy ruszać, gdy pojawia się właścicielka samochodu obok z 2 dzieci. Przepraszała, ze nie wie jak to sie stało, oraz, że mąż ją chyba zabije :) Dogadałysmy się, że moi hosci się z nią skontaktują i pojechałam. Całe szczęście ja nie miałam nic z tą stłuczką wspólnego, mój samochód jedynie sobie tam stał spokojnie.
oto moj przytarty samochód.......

oto samochód sprawczyni :D

Odliczanie nadal trwa, 6 dni!! Jedynie 3 pracujące :)
pozdrawiam :)

niedziela, 16 czerwca 2013

party time # empire hotel rooftop # promotors # champagne # polki w NY # countdown 7 days

Weekend bez konkretnego wyjscia to weekend stracony. Ostatnia sobota to ostatnia impreza z Jo przed jej wyjazdem. Zebrałam więcej dziewczyn, zgadałam się z promotorem i idziemy :D
Tym razem było nas 7 ja, Jo, P (koleżanka Jo z PL), K.- nowa osoba na moim blogu , M. była au pair, teraz tu mieszka na stałe, Maja- moja roommate z NY i jej koleżanka R (obie z Serbii). Kurcze kupilam nowe buty- takie nie za wysokie, żebym mogla sie w nich cała impreze bawić, ale jednka nie byly zbyt wygodne więc po chwili i tak je zmieniłam. Impreza oczywiście jak zawsze świetna! Drinki, wódka- Sobieski, moje soki, szampan... uuuu lało się :) haha a ja polewałam szmpana znowu :) Mamy świetnego promotora, który bardzo o wszystko dba, tak więc co jakiś czas pisał do mnie żebyśmy wszytkie przyszły z parkietu do naszego stolika, bo ma dla nas szmpana, świetnie się z nami bawił, ogólnie atmosfera bardzo dobra :)
Oczywiście nie obeszło się bez mojego wejścia na DJ-kę :) takich imprez jak najwięcej:)
Kurcze chyba nigdy tak nie imprezowałam jak teraz, w PL przecież pracowałam i studiowałam więc nie było na to czasu, tutaj mogę się oderwać i rzeczywiście poczuć oderwanie od rzeczywistości, bynajmniej tymczasowe... Ale co z tego, pojawia się coraz więcej wątpliwości- co dalej ze swoim życiem zrobić, przecież trzeba się ogarnąć... nie mam już 18 lat. Jedna z moich znajomych, która przyjechała tu ze mną jako au pair 5 lat temu, była u rodziny przez miesiąc, miała jakieś problemy i przeprowadziła się do znajomych w NY, mieszkała tak tych 5 lat z nimi i... patrzę na Fb a tam jej post, że zdecydowała się wrócić do PL i ogarnąć;/ stwierdziła, że tu wyłącznie imprezowała i cięzko jej będzie coś osiągnąć...a co ze mną? ajjj życie mnie czasem przeraża....
a tymczasem zdjęcia z soboty :)
PS. Odliczanie trwa, 7 dni! przecież to tylko tydzień :)
DJ Issa :D and my peeps w tle :)

JaMajka:) 











Polish night out :) 

free time # spotkanie z Lucy # baby Victoria # ciocia Iza :) # countdown 8 days!!

Czas pędzi jak szalony!! Jest już niedziela, ale nie chcę zbyt długich postów pisać więc tylko trochę wspomnę o sobocie- o wieczornym wypadzie napisze jutro :)
Do Jo przyjechała koleżnka z PL więc chciałyśmy aby zobaczyła trochę tu naszych okolic i w sobotę planowalysmy jechać na plaże. Jednak w ciagu dnia zapowiedział się JO wujek (mieszka w NJ i miał jej przewieźć walizki, żeby je przetrzymać do powrotu Jo z road trip). Więc trzeba było plany zmienić. Akurat zadzowniła do mnie Lucy- mój człowiek tutaj :) pisałam o niej kiedyś, znamy się ponad 4 lata, to z nią tu się bujałam 4 lata temu. Teraz ma już swoje małe bobo, które początowo mialo się nazywać Izabela, ale w końcu jest Victoria, moja siostrzenica:) Mała jest piękna jak laleczka :) Lucy musiala wyjść na 2 godziny więc ja miałam z babeee zostać :) Akurat ją położyła spać więc wystarczyło na mamusię jej poczekać :) Ehh V ma dop 2 latka (też jak ja jest z maja ale nie 5 tylko 15 :) Juz coś tam potrafi powiedzieć (po angielsku i po hiszpańsku wszystko jednoczesnie, bo rodzice są Hiszpanami oboje:) najlepsze jest, ze na mnie mówi Bella :) kolejne słowo z jej dziecięcego słownika to- iPhone! Mała lepiej się nim umie obsługiwać niż ja :D hehe Lucy jak to Lucy, znów dała mi całą torbę różnych ubrań :D Posiedziałyśmy, pogadałyśmy, wyszłysmy na pizze...ehh jak to dobrze jest tu mieć takich znajomych, którzy rzeczywiście są gdy ich się potrzebuje, bo na niej zawsze mogłam polegać, dlatego tez nie obawiam się, że gdy cos nie tak pójdzie z rodziną (chociaż raczej nie ma takiej opcji :P) to i tak będe miała gdzie się podziac tu :)
PS. Odliczanie nadal trwaaaa ajjjj już tylko 8 dni!! OMG!

a oto my z V. :D

sobota, 15 czerwca 2013

host family # graduation # birthday # daily routine # countdown- 9 more days!!!

Cały czas opisywałam imprezy i inne dość rozrywkowe rzeczy, ty razem o takiej mojej rutynie.
Ostatni tydzień jest początkiem zwiększonej ilości pracy. Był to ostatni tydzień mojego małego w przedszkole, teraz przerwa wakacyjna nas czeka. Każdego dnia praktycznie była jakaś impreza! W niedzielę mieliśmy grilla, na którego przyjechała mojej hostki znajoma z dzieciakami, ja oczywiście też bylam zaproszona- aż głupio było odmówić i tak zwyczajnie wyjść, tym bardziej, że specjalnie dla mnie kupili veggie kotlety na grilla :) Koło 7 jednak się zebrałam i pojechałyśmy z Jo na lody i czekoladę :) Nie pisałam o tym, ale Jo w przyszłym tygodniu wyjeżdża;( nie tyle ze Stanów (wybiera się na miesięczną podróż po całych Stanach z ciocią, jej męzem i koleżanką) co od swojej rodziny :( skończy się siłownia i inne wyjścia... Dlatego korzystamy z tych ostatnich dni i staramy się jeszcze tu pokręcić kiedy się da :)


W poniedziałek mały miał imprezę urodzinową w szkole (dzieci urodzone w miesiącach wakacyjnych też mają szansę aby poświętować ze znajomymi) :) Poszłam z hostem- zapakowaliśmy pączki i jakiś prezent dla klasy. Wtorek- spokojnie, środa- graduation! Mały kończy przedszkole! Dziadkowie, ciotki, rodzice i ja - wszyscy poszliśmy na jego przedstawienie, a później na lunch tez w szkole. Wszystko bardzo ładnie przygotowane. Normalnie ukończenie przedszkola to coś na miarę kończenia gimnazjum albo liceum u nas w PL :D taka zwariowana Ameryka. Rodzice płakali, jak gdyby nie wiem co to było :D  Na wieczór wszyscy ponownie byli zaproszeni na grilla do nas... Znów świętowanie, jedzenie (w tym tort lodowy:)). Kurcze zdjęcia z Graduation mam na aparacie wiec innym razem pokaże bo jeszcze ich nie zgrałam. Sroda to też ostatnie spotkanie JO w naszym gronie starbucksowym :( Eh eh. Czwartek- dość spokojnie, mały ostatni raz do szkoły poszedł, a wieczorem małe zakupy :)Piątek- host w domu, mały miał pierwsze spotkanie w nowej szkole do której idzie od września. Później wizyta u lekarzaz (w tym miał 2 szczepionki i ponownie lament ogromny :D ) Odwiedziliśmy tez dziadków i... po dniu, wieczór znów na zakupach :) ale pokaże je innym razem. Na szczęscie jutro znów weekend :D Więc jak widać, są takie dni, gdzie nic specjalnego się nie dzieje....
PS. Zaczynamy countdown!! 9 dni!! ale nie powiem do czego :D
mały w tym samochodziku normalnie jak Flinstone wygląda :D



faceci przy pracy :D

czwartek, 13 czerwca 2013

Empire hotel rooftop # saturday night # promotorzy w NYC # imprezy za Free w NY #

Pochmurnie, deszczowo więc mam też chwilę, żeby posiedzieć przed kompem i coś tu naskrobać :)
Miałam już jakiś czas temu opisać co się działo w soboę, a działo się :)


Zaczynam od początku :) Ogólnie przed weekendem hostka mi zapowiedziała, że musi gdzies wyjść w sobotę i czy nie mogę z małym posiedzieć wieczorem, zgodziłam się, ale żeby do 11.00 wróciła to akurat w pociąg wsiądę i pojadę do city, na całe szczęście, w sobotę się rozmysliła z wyjścia i już o 10.00 ruszyłam.
Zarzuciłam moją nową tunikę i legginsy, do tego szpilki.
Tym razem impreza ponownie w Empire Roof Hotel- z promotorem.
Tak się składa, że z tym samym co ostatnio. W piątek się z nim skontaktowała, wysłałam listę osób, które chca iść i... see you tomorrow!! Tym razem poszłam ja, Jo i M Niemka. Spotkałyśmy się przy wejściu po 11 aby o 11.30 razem wejść.
Club ma swój dress code- czyli trzeba być w szpilkach. Zapakowałam baletki w torbę i po wejściu zmieniłam :) Stolik dla nas zaraz obok DJ, przy okazji sobie z nim pogadałam :) i trochę się na Dj-ce pobujałam :) Atmosfera świetna. Koło 2 promotor pisze do mnie, żebyśmy pod DJ znów przyszły gdyż ma szampany i tu zaczyna się impreza!! Wlewanie szampana z butelki do ust każdemu (heh ja głównie wlewałam bo przecież z % się nie bawię), tanćzenie na stolikach, kanapach, zakładanie masek, sztuczne ognie!! wow!! Idealnie :)  Nawet nie zauważylyśmy kiedy 3.00 wybiła! Trzeba się było szybko zebrać i ruszać na pociąg. Pod klubem podeszli do nas dwaj kolesie (hindusi-brytyjczycy-ten ich brytyjski akcent..)  już wiedziałam, ze nie ma co z nimi gadać. Po ich pytaniach (skąd jestesmy- na co odpowiedziałyśmy, że nie ważne i czy nie  chcemy z nimi pójść gdzieś) ruszyłyśmy w przeciwnym kiedrunku, a jeden z nich z wyraźnie urażoną męską dumą rzucił- " all the Europeans in GB are prostitutes"!! - Asshole!!Stupid!! kurna czy ten idiota nie wie, że UK to Europa?? wrrr ostro zła byłam, ale nie sepsuło to dobrego wrażenia po imprezie :)