niedziela, 8 grudnia 2013

Jak na nas tu patrzą? co o nas myślą? Impreza w NYC, zgubiony portfel, pierwszy snieg!

jest niedziela, godzina 20.00, a ja siedzę w pokoju i serio nic mi się nie chce :) i jestem z tego powodu zadowlona. Zdjęcie obok- Iza głupieje w łóżku :D Wczoraj byłam na dość nieciekawej imprezie w nowym klubie w NYC, który się nazywa EVR. Oczywiście klub z promotorem więc wejście i drinki za friko :) niestety ale ktoś sobie wynajął jedno piętro klubu na zorganizowanie imprezy urodzinowej, więc na dole była straszna ciasnota, co chwilę ktoś cie potrącił, przepychał sie... ehh nie lubię tego.... Już o godiznie 1 zaczęliśmy się zbierać. Najlepsze było, że już doszliśmy na Penn station skąd odjeżdża nasz pociag, a ja zzaczaiłam, że zostawiłąm w klubie portfel! Masakra!! Wszystko tylko przez to, że miałam i torebkę i portfel, który cały czas trzymałam w ręku. Gdy już wychodzilismy, położyłam go obok torebki na kanapie aby sie ubrac w kurtke i... wychodząc złapałam tylko torebkę! Fakt ze nie miałam w nim żadnych pieniędzy, nauczłam się do klubów chodzić bez kazy :) ale miałam kartę kredytową i kilka dokumentów (oczywiście bez paszportu, który leży bezpiecznie w domku)
Szybko więc wrócilismy i całe szczęście portfel był tam, gdzie go zostawiłam. Znów kolejna podróż na pociąg, Iza w sukience, na dworze mróz, kolejny pociąg za godzinę.... Do domu dotarłam na 4.00 szybko do łózka i dziś wstałam jakoś przed 14.00 :) więc niedziela to taki mój laaaazzzzyyy day był :) spędzony w głównej mierze przed komputerem na skype i FB :) Tym samym pomyślałam, ze stworzę nowego posta i podzielę się tym co mnie ostatnio spotyka.
Nie wiem czemu, ale ludzie spotykajac nas na ulicy id razu wiedzą, ze jesteśmy z Europy... czy aż tak bardzo sie wyrózniamy? Ok, jesteśmy blondybkami, ok, jesteśmy wysokie i ok ubieramy sie w europejskim stylu ale tu tez mozna wiele ładnych i ładnie ubranych dziewczyn spotkac, a nikt ich na wstepnie nie pyta skąd są. nie mam tu nawet na myśli naszego polskiego akcentu, gdyż ludzie nawet nie rozmawiając ze mną kierują pierwsze pytanie where r u from? tak też było w sobotę, wchodzę do Dinera, a Pani kelnerka/ menadżerka stoi przygląda się, podchodzi i pyta skąd jestem :) ja na to, że z Polski, ona słyszę tez mówi z akcentem, okazało sie, że jest z Grecji, miała tu Polkę w restauracji, również blondynke i również wysoką dlatego chciała mnie zapytać i się upewnić :) za chwilę pojechałam do CVS pharmacy (odpowiednik takiego naszego Rossmana połączonego z apteką) Spaceruję sobie po sklepie, wybieram kartkę urodzinową dla mojej Kate, uśmiecham się sama do siebie, bo niektóre kartki to serio kosmiczne są :D Przechodzi obok mnie starszy facet, o połowę ode mnie niższy i uśmiecha się, bo przecież mi sie buzia cieszyła :) Poszlam też wywoływać zdjecia, siedze na stołeczku i widzę tego gościa, jak sie kręci w pobliżu, w pewnym momencie podchodzi i pyta skąd jestem :) przy okazji mnie komplementując :) ja na to że z Polski a ten... a ja z Grecji! Dziwny zbieg okoliczności, kolejna osoba z Grecji. Zaproponował, czy nie chcę prypadkiem jego wizytówki.... yyy dziwny gość, ładnie podziękowałam i odszedł. Serio był dziwny.... miał wadę jednego oka.... ogólnie przez moment poczułam się nieswojo. Całe szczeście odpuścił bez zbędnego narzucania sie.
To tylko historie z wczoraj, a takich jest/było znacznie więcej.
Poznawanie nowych ludzi w barach/ klubach zawsze wygląda tak samo.... A mianowicie rozmowa ma zawsze ten sam przebieg, padają te same pytania. Jak się bawisz, skąd jesteś, czy tu mieszkasz, co tu robisz, na jak długo tu przyjechałaś, czy Ci sie tu podoba. Zazwyczaj w połowie konwersacji słyszysz pytanie jak masz na imię, czy chcesz się jeszcze spotkać, moze wymienimy sie numerami telefonu... Tym samym jeżeli stanowczo mówi się kolesiowi, że sory, ale dzieki to z reguły oni odpuszczają i idą szukać kolejnej 'zdobyczy'
Spotkałam się z opinią wielu ludzi, że znajomości z au pairkami traktują wyłącznie jako krótkoterminowe. Nic dziwnego, przecież większość z nas nie planuje tu zostać na całe życie... Jednak ja i moje koleżanki au pairki podchodzimy do tego zupełnie inaczej. Szukamy jakiegoś sposobu aby zostać tu legalnie i dalej cieszyć się życiem, cow Polsce jest bardzo trudne... Wiec unikamy stwierdzenia: jesteśmy au pairkami na rocznej wizie, za kilka miesięcy wyjeżdżamy.
Takie jest bynajmniej moje zdanie na ten temat.

ps. dzis zaczął padać snieg! Ciekawe jakie jutro będą warunki do jazdy samochodemmmmmm...

Pozdrawiam wszytskich
a poniżej to, co jem :)


3 komentarze:

  1. Podpisuję się nogami i rękami pod tym postem, z tym, że Wy z Arletką zdecydowanie bardziej rzucacie się w oczy i wzbudzacie zainteresowanie , to widać ! :) I trudno się dziwić !
    Mnie to już troszeczkę męczy, bo wiem jak sama traktowałam u nas w Polsce ludzi z zagranicy, jako kogoś, kto 'na pewno niedługo wyjedzie' przez co często nie dawałam czasem szansy na dłuższe znajomości bo z założenia nie miały one raczej sensu.
    A w naszym przypadku to jednak zupełnie co innego i ... wszystko może mieć sens ! :)

    Jechałyście limo ? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh ja na limo ju nie poszlam... Przy moich ostatnich niespodziewanych wydatkach. Do tego swieta sie zbilzaja i iza chcac nie chcac ale musi sie pobawic w mikolaja.... Mimo to jeszcze zalicze limuzyne!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie jestem w stanie rozpoznać anglika w Polsce, podobnie jak czecha, amerykanina i innych podobnych, rozróżniam jedynie hiszpanów i rosjan (ah te modne pejsy z tyłu), więc jak amerykanie to robią? :)

    OdpowiedzUsuń