poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Kręgle z T / trudna sytuacja, kłotnie i wyjście :D


Tydzień poprzedni był dość lajtowy. To wszystko się za szybko dzieje!
Ostatnio T. zaprosił mnie na kręgle. Najlepsze jest to, że tego samego dnia pojechałam z hostka i dzieciakami (naszym małym i jego kuzynami) na kręgle u nas :) mielismy iść na basen, jednak ze względu na deszcz trzeba było zmienić plan. Kurcze miałam nadzieję, że może ktoś jeszcze z jego znajomych się tam wybiera ale... jednak nie, pojechaliśmy sami. Normalnie nie sądziłam, że taka dobra jestem!  strike X strike again! Ograłam T dwa razy, a przecież jak się na kręgle ustawialismy, to powiedziałam, że tragicznie gram :D
On tez ze mną wygrał, ale to chyba tylko dlatego, ze mnie ostro łapka bolała :)
Odwiózł mnie do domu i tak mi opowiadał o wszytskim po drodze... Głupia ja, przecież wiadomo, że skoro koleś zaprasza dziewczynę po raz kolejny na takie wyjście, to nie szuka koleżanki! Matko, lubię go bardzo, bo przy nim czuje się swobodnie i moge odwalać głupoty, tańczyć w kręgielni, otwierać okno w samochodzie i ludzi zaczepiać, grać w piłkę. ajj ale traktuję go wyłącznie jak znajomego, albo takiego młodszego brata bo młodszy jest. Więc jak już dojechaliśmy do mnie do miasta postanowiłam znaleźć powód, zeby jakoś się posprzeczać- wypalilam z akcją, że mówienie o mnie mean- co jednak jest prawdą, bo jestem wredna, to nic fajnego. Oczywiście on to wszystko w żartach mówił, wysiadłam więc niby zbulwersowana i pojechalam do domu, bo mialam samochód pod kawiarnią. Później jeszcze długa rozmowa na FB z nim, tłumaczenie ajjj, masakra.
Następnego dnia przypomniało mi sie, że ja głupia zostawiłam u niego ładowarkę samochodową, wrrr i musiałam się z nim znów na wieczór ustawić.
Pojechaliśmy na kawę i na spacer poszliśmy, znów starałam się mu wyjasnić, że jest w moim friends zone, a ten swoje. Nastepnego dnia jedzie na Bahamas i nie będzie miał telefonu i internetu przez tydzień- co za szczęscie pomyslałam od razu :D Kurcze najlepsze jest to, ze ustawiłam się tez z młodą na kręgle na piątek, ale przez rozmowy z T tak mi się zeszło, że zamiast o 8 to na 11 chyba do niej dojechałam- Przepraszam Arletko :* Ta już sie ostro obraziła- ehh nie dziwię się, po pól godzinnym namawianiu jej przez telefon i oczekiwaniu pod jej domem nareszcie wyszła :D Ja sie naszykowałam w bluzie, spodenkach i trampkach na kręgle, ale jak tak łaziłyśmy u niej, stwierdziłysmy, ze może wejdziemy do naszego baru i trochę potańczymy- i opłacało się :D Ale dlaczego to niech zostanie tajemnicą :)













2 komentarze:

  1. cześć! jak wyjeżdżałaś jako au pair na jakim poziomie był Twój angielski? uczyłas się sama,czy tylko w szkole? masz jakiś sprawdzony sposób na naukę języka?
    sama zastanawiam sie nad wyjazdem ale strasznie boję się bariery i że nie bedę rozumiała ich akcentu;/
    z góry dziękuję za odpowiedź;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojoj znów to samo pytanie :D pojawia się prawie pod każdym postem.
    Skończyłam liceum z rozszerzonym angielskim, wiec był na całkiem dobrym poziomie- bariera zawsze będzie, ale trzeba ją przezwycięzać i będzie dobrze :)
    w proworku przy zgłoszeniu się na wyjazd od razu sprawdzają angielski i określą realne szanse wyjazdu :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń