wtorek, 1 października 2013

Po amerykańsku- urodzinowo :) Rooftop / happy bday / Manhattan nocą!

Czas na kolejne wpisy do mojego pamiętnika:) Jak już pisałam ostatnio, podróż była długa i męcząca, może nie tyle sama podróż, co oczekiwanie w tych kolejkach. W 15 minut dojechaliśmy do domu z hostem, mały jeszcze nie spał więc szybko do mnie przybiegł, wyściskał :) zaczął opowiadac co się u niego działo przez te dwa tygodnie- słodziak :) Chwilę pogadałam z hostami, dałam im upominki z Polski i wpadła młoda po swoje rzeczy, bo jej też troche zabrałam z PL. Nie było czasu na dłuższe rozmowy, Iza szybko pobiegła pod prysznic i jedziemy na imprezę do city! Zorganizowaliśmy znajomemu urodziny! Ogolnie plan był nstp. wszyscy jadą pociagiem a Iza ma go dotransportować na Times Square gdzie wszyscy będą stać z tortem, odśpiewają mu happy Bday i pojdziemy na party :) Plan się powiódł! On strasznie zadowolony, bo niczego z tych rzeczy się nie spodziewał, młoda kupiła chocolate cake, wsadziła świeczki, była wódka z Polski (wielka wyborowa, którą jako jedyną udało mi się przetransportować w walizce), ale co z tego, skoro nasz najważniejszy członek imprezy ją upuścił!!! i po wódce :), a najlepsze, ze upadła obok mnie, wiec całe nogi w wyborowej... aj aj. Poszliśmy wszyscy do rooftopu :) DJ nie zawiódł, ludzie też nie. Jedynie ja nie byłam zbyt wypoczęta więc nie mogłam się pobawić tak jak zawsze. Sama sie sobie dziwię, że i tak tyle wytrzymałam! Przecież all in all, nie spałam ponad 30h, z klubu wyszliśmy po 4, ogólnie do domu jakoś po 6 dotarłam! Najlepszy był następny dzień :) Co chwilę do mnie ktoś dzwonił więc wyłączyłam dźwięki, w pewnym momencie wibracja mnie jednak obudziła, dzowni młoda, zaspana, że ona własnie wstała, a raczej host ją obudził, żeby sprawdzić, czy wszystko ok- była godzina 18.00!! matko ile można spac!! Wstałam, ogarnęlam się i pojechałam do młodej, a z nią do znajomego na małą posiadówę w ogródku :) Weekend tym samym był baaardzo inetensywny. Kolejny tydzień pracy od poniedziałku... Ale coż nie jest tak źle. Mój mały w szkole jest od 8 do 14.40, ja później się nim zajmuję do 18.30-19.00  i dalej ruszam :D Stwierdziłyśmy jednak, że wystarczy ju tego imprezowania, od kolejnego weekendu było ostre zwiedzanie, o efektach jutro :)
pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ale dodałam Twojego bloga do listy tych które czytam na moim bloguu! :D i w ogóle zapraszam ... :)

    W ogóle dzięki Tobie zdecydowalam sie na wyjazd !! Dzieki wielkie! :)

    http://dointheus.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń