sobota, 21 grudnia 2013

Świąteczny Nowy Jork! Czyli moja miłość do tego miasta rośnie z każdą wizytą!

Nowy Jork! Święta w Nowym Jorku!! czy można sobie wyobrazić piękniejsze miejsce w tym czasie? Nie mam  na myśli miejsc, które są dla mnie sentymentalne, tak jak dom rodzinny, bo wiadomo, że tam być powinnam w tym czasie i bardzo wiele bym za to dała... :( Nie mogę się jednak załamywać, przecież nie na tym to wszystko polega. Nie ma sensu utrudniać sobie samemu życie, ale je ułatwiać więc myśl, że mam możliwość zwiedzać Nowy Jork z lekka przysłania tęsknotę za domem.

Ostatni weekend przyniósł wiele wydarzeń. Mieliśmy kolejny snow storm ale tym razem taki konkretny, że nie chciało się aż z domu wychodzić. Fakt, że śniegu tak dużo nie napadało, ale mimo wszystko zepsuł on on moje plany na piątkowe wyjście, a raczej wyjazd do NYC na imprezę urodzinową kolegi.
Sobota, to lunch z moją młodą i... hmm... czy ja coś robiłam w sobotę... ajj pokręciłam, to właśnie w sobotę miała być ta impreza, więc wieczór przesiedziałam w domu. Niedziela to zalanowane spotkanie au pair w city z wizytą pod sławetną choinką, którą kazdy kojarzy chociażby z Kevina samego w Nowym Jorku! Tak, to ta choinka :) mieszcząca się na Rockefeller Center, pod którą jest piękne lodowisko (ceny wejścia też są piękne, w tym roku już całkiem dowalili i liczą sobie 40$!! wiec przy naszym budżecie skrommnym- forget about it!, można coś innego znaleźć:)) Ok Kevina nie spotkałam ale co choinka prawie ta sama! :D
Samo spotkanie au pairek nie było dla mnie tak istotne. Najważniejsze, ze miałam możliwość spędzić trochę czasu z moimi kochanymi dziewczynkami: Kate i Arletką :) Dośc niekorzystnie wypadłysmy jako au pairki z naszego clustera, a to ze wzgledu na to, ze podeszłysmy pod choinkę, odłączyłyśmy sie od grupy szukając Kate i... zgubiłyśmy naszą grupę! przez co nie jestesmy na zdjęciu... grupowym :) no szkoda szkoda :( W sklepach ogromne przeceny oczywiście więc nie obyło sie bez małych zakupów...
Na koniec pozdrowienia ze świątecznego Nowego Jorku!













środa, 11 grudnia 2013

Rozterki Aupairki- czyli co z prezentami dla host rodziny...

ah te Święta... wydatki gonią wydatki, jak nie ząb to prezenty, jak nie prezenty to z pewnościa coś innego się pojawi.. ohh ja biedna nieszczęśliwa :D postanowiłam, ze wydam na głowę po 20$ czyli mój mały, hostka i hostka. Całe szczęście, ze tylko jednego podopiecznego mam... przecież pamiętam rok temu jak dla 4 musiałam coś kupic, do tego hości, szło się załamać, tym bardziej, że przecież dopiero co tam przyjechałam. Dysponując skromnym aupairkowym kieszonkowym wydaje mi się, że 60$ to i tak w miarę. Nie sądzę, aby moja rodzina wydała na mnie więcej. Niestety ale jeszcze brakuje mi pomysłów co im znaleźć... wiadomo, że dla małego jakaś zabawka. W Marshallsie, czy też Burlingtonie za 20$ dostanę całkiem okazałe pudło :)Tylko co z hostami.... Znalazłam wstępnie dla hostki kubek, z racji, ze codziennie robi sobie kawę i zabiera ją do samochodu, to taki nowy powinien jej się przydać, a do tego... może zestaw kapcie z balsamami?? Pomyślałam też, ze hostowi może jakąs koszulę kupię, albo czapkę z szlikiem...
Eh eh... Jeżeli ktoś to czyta i ma inne pomysły to pliiiisss doradźcie...
Pozdrawiam gorąco chociaż za oknem mróz... aż mój mały mi się przy samochodzie wywalił tak wszystko oblodzone mamy :)
znudzona amerykańskimi plackami zrobiła sobie Iza naleśniki :)

chyba czas na nowy zegarek :)


wtorek, 10 grudnia 2013

Nadchodzą Święta!!! Nadeszła też przesyłka z Polski!! Ho Ho HO!

Yay!! Przyszła paczka, normalnie cieszę się jak dziecko :) bo kto by się nie cieszył z paczuszki, która przyszła z drugiej półkuli od moich najbliższych, którą wiem, że oni pakowali, oni wszystko wybierali, mieli ją w rękach... tak, jestem sentymentalna i niestety ale szybko się wzruszam... Obiecałam im jednak, że paczki nie otworzę aż do świąt... Matko, gdzie moja cierpliwość?? Przecież ja jej kompletnie nie mam! Jedną noc wytrzymałam wiedząc, ze leży ona sobie na szafeczce... Dzis muszę z nimi porozmawiac na skype i może jakoś ich przekonam... :)
Dopadł nas dziś pierwszy snow storm, czyli tu paranoja ogarnęła wszystkich! Tylko czekać aż szkoły znów pozamykają.... :( eh eh nie chciałabym tego.... Przecież byśmy sie w domu  z małym zanudzili....
Dom już przystrojony na święta! Ah czuć już magię świąt! ale co z tego.... jak to nie jest mój dom... jak mój dom i moja rodzina są w Polsce i zasiądą do stołu Wigilijnego, przy którym mnie ponownie nie ma....
dziś tylko tyle moich przemyśleń.:)


















niedziela, 8 grudnia 2013

Jak na nas tu patrzą? co o nas myślą? Impreza w NYC, zgubiony portfel, pierwszy snieg!

jest niedziela, godzina 20.00, a ja siedzę w pokoju i serio nic mi się nie chce :) i jestem z tego powodu zadowlona. Zdjęcie obok- Iza głupieje w łóżku :D Wczoraj byłam na dość nieciekawej imprezie w nowym klubie w NYC, który się nazywa EVR. Oczywiście klub z promotorem więc wejście i drinki za friko :) niestety ale ktoś sobie wynajął jedno piętro klubu na zorganizowanie imprezy urodzinowej, więc na dole była straszna ciasnota, co chwilę ktoś cie potrącił, przepychał sie... ehh nie lubię tego.... Już o godiznie 1 zaczęliśmy się zbierać. Najlepsze było, że już doszliśmy na Penn station skąd odjeżdża nasz pociag, a ja zzaczaiłam, że zostawiłąm w klubie portfel! Masakra!! Wszystko tylko przez to, że miałam i torebkę i portfel, który cały czas trzymałam w ręku. Gdy już wychodzilismy, położyłam go obok torebki na kanapie aby sie ubrac w kurtke i... wychodząc złapałam tylko torebkę! Fakt ze nie miałam w nim żadnych pieniędzy, nauczłam się do klubów chodzić bez kazy :) ale miałam kartę kredytową i kilka dokumentów (oczywiście bez paszportu, który leży bezpiecznie w domku)
Szybko więc wrócilismy i całe szczęście portfel był tam, gdzie go zostawiłam. Znów kolejna podróż na pociąg, Iza w sukience, na dworze mróz, kolejny pociąg za godzinę.... Do domu dotarłam na 4.00 szybko do łózka i dziś wstałam jakoś przed 14.00 :) więc niedziela to taki mój laaaazzzzyyy day był :) spędzony w głównej mierze przed komputerem na skype i FB :) Tym samym pomyślałam, ze stworzę nowego posta i podzielę się tym co mnie ostatnio spotyka.
Nie wiem czemu, ale ludzie spotykajac nas na ulicy id razu wiedzą, ze jesteśmy z Europy... czy aż tak bardzo sie wyrózniamy? Ok, jesteśmy blondybkami, ok, jesteśmy wysokie i ok ubieramy sie w europejskim stylu ale tu tez mozna wiele ładnych i ładnie ubranych dziewczyn spotkac, a nikt ich na wstepnie nie pyta skąd są. nie mam tu nawet na myśli naszego polskiego akcentu, gdyż ludzie nawet nie rozmawiając ze mną kierują pierwsze pytanie where r u from? tak też było w sobotę, wchodzę do Dinera, a Pani kelnerka/ menadżerka stoi przygląda się, podchodzi i pyta skąd jestem :) ja na to, że z Polski, ona słyszę tez mówi z akcentem, okazało sie, że jest z Grecji, miała tu Polkę w restauracji, również blondynke i również wysoką dlatego chciała mnie zapytać i się upewnić :) za chwilę pojechałam do CVS pharmacy (odpowiednik takiego naszego Rossmana połączonego z apteką) Spaceruję sobie po sklepie, wybieram kartkę urodzinową dla mojej Kate, uśmiecham się sama do siebie, bo niektóre kartki to serio kosmiczne są :D Przechodzi obok mnie starszy facet, o połowę ode mnie niższy i uśmiecha się, bo przecież mi sie buzia cieszyła :) Poszlam też wywoływać zdjecia, siedze na stołeczku i widzę tego gościa, jak sie kręci w pobliżu, w pewnym momencie podchodzi i pyta skąd jestem :) przy okazji mnie komplementując :) ja na to że z Polski a ten... a ja z Grecji! Dziwny zbieg okoliczności, kolejna osoba z Grecji. Zaproponował, czy nie chcę prypadkiem jego wizytówki.... yyy dziwny gość, ładnie podziękowałam i odszedł. Serio był dziwny.... miał wadę jednego oka.... ogólnie przez moment poczułam się nieswojo. Całe szczeście odpuścił bez zbędnego narzucania sie.
To tylko historie z wczoraj, a takich jest/było znacznie więcej.
Poznawanie nowych ludzi w barach/ klubach zawsze wygląda tak samo.... A mianowicie rozmowa ma zawsze ten sam przebieg, padają te same pytania. Jak się bawisz, skąd jesteś, czy tu mieszkasz, co tu robisz, na jak długo tu przyjechałaś, czy Ci sie tu podoba. Zazwyczaj w połowie konwersacji słyszysz pytanie jak masz na imię, czy chcesz się jeszcze spotkać, moze wymienimy sie numerami telefonu... Tym samym jeżeli stanowczo mówi się kolesiowi, że sory, ale dzieki to z reguły oni odpuszczają i idą szukać kolejnej 'zdobyczy'
Spotkałam się z opinią wielu ludzi, że znajomości z au pairkami traktują wyłącznie jako krótkoterminowe. Nic dziwnego, przecież większość z nas nie planuje tu zostać na całe życie... Jednak ja i moje koleżanki au pairki podchodzimy do tego zupełnie inaczej. Szukamy jakiegoś sposobu aby zostać tu legalnie i dalej cieszyć się życiem, cow Polsce jest bardzo trudne... Wiec unikamy stwierdzenia: jesteśmy au pairkami na rocznej wizie, za kilka miesięcy wyjeżdżamy.
Takie jest bynajmniej moje zdanie na ten temat.

ps. dzis zaczął padać snieg! Ciekawe jakie jutro będą warunki do jazdy samochodemmmmmm...

Pozdrawiam wszytskich
a poniżej to, co jem :)


sobota, 7 grudnia 2013

Z mojej szafy.... czyli o tym, o czym daaaawno nie pisałam- o ZAKUPACH!!

Ehh ciuchów w szafie przybywa, cięzko jest oszczędzac... Najlepiej ostatnio rozmawiałam z rodzicami i... nagle moja mama z tekstem: Izunia, korzystaj z życia, jak nie teraz to kiedy?? zwiedzaj, poznawaj! Nikt Ci wspomnień nie odbierze! Życie masz tylko jedno więc go nie zmarnuj!
Mamo, Tato, dziękuję Wam!  Kochani jesteście. Serio uświadomili mi, że co mi przyjdzie z tego oszczędzania? Skad mam wiedzieć co się jutro wydarzy? Może za pół roku wrócę do Polski i będę myślała, że miałam tyle możliwości, ale z tylu okazji nie skorzystałam! Tym samym postanowiłam nie oszczędzać, jedynie odkładać pieniądze na wycieczki, wyjazdy i podróże małe i duże.
Co nowego w mojej szafie oraz w szufladzie?  sporo.... tak na szybko trochę zdjęć :D
sukienka na dzisiejszy wieczór :)



 kurteczka mojego ulubionego (obok TH ) Steva Maddena

ehh zdjecie nie oddaje wygladu bluzeczki- biała z baskinką :)

moje kochane złote szpilki z Forever21

troszkę rockowo :) 

bluza- nigga nigga czyli panterka ze skórą, to co czarni lubią najbardziej :)

nowy płaszczyk się pojawił :)


sciągnięte od młodej, czyli kubraczek z kapturem :)

naszyjnik, który zakładam do zwyklej czarnej bluzki i kompletnie zmienia cały outfit



 pogubiłam kolczyki wiec czas na nowe
lakiery do paznokci Sally Hansen: złoty i czerwony/ciemny pomarańcz

moja kolekcja casów iPhonowych, trzeba dobrze traktować moje dziecko :)

portfel/ mini torebka- czyli 2 in 1 od Nine West