sobota, 22 grudnia 2012

Moje miasteczko.... Montclair!

Spacerując ostatnio postanowiłam porobić kilka fotek po drodze. Fakt- ludzie dziwili się co takiego ciekawego może być w znaku speed limit 25 :) ale jak to ja- mnie wszystko ciekawi! Stację pociągów mam jakieś 10 minut pieszo idąc prosto moją ulicą :) co mi znacznie ułatwia wycieczki do NYC kiedy tylko będę chciała, muszę jedynie pilnować się z moim budżetem, round trip bilet to koszt 14$.
Ulice tu są wszędzie szerokie i po obu stronach są zaparkowane samochody, co trochę utrudnia manewry. Wymijając taki samochód o dziwo nikt tu nie wrzuca kierunkowskazów!  Trochę to denerwujące bo nigdy nie wiem co się dzieje przede mną ale da się i do tego przyzwyczaić.
Przyjechałam tu na miesiąc przed Christmas, wszystko wygląda więc jak z bajki, dekoracje w sklepach, lampki na ulicach oraz poszczególne domy- co drugi jest tak konkretnie ubrany w jakieś lampki i stroiki, których i na naszym domu nie brakuje... Każdy w Montclair zna dom zwariowanego dentysty, który caaaaały dom ubrał w lampki, a w ogrodzie porozstawiał mikołaje, bałwany, renifery, candy canes itp. O zgrozo i weź do takiego zgłoś się na leczenie.... uuu No Way! Co ciekawe, w Halloween na drzewach przyczepia wisielce, kościotrupy, rozstawia czaszki... strange
W mieście mam wszystko czego potrzebuję (CVS, starbucks, markety, restauracje, kina, szkoły, biblioteki, itd.) więc jest i cisza i spokój ale też wszystko mamy w zasięgu ręki. Mam do swojej dyzpozycji czarną audiolkę więc tym bardziej jestem zadowolona :D ehh o moich przygodach z jazdą samochodem innym razem, a teraz zdjęcia ze spaceru, jedno to widok z okna u nas w domu, w nocy widać z niego światła Empire State i innych drapaczy chmur w NYC.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz