piątek, 26 lipca 2013

niedzielne wygłupy na plaży i... wypadek!! Czyli czas się przekonać jakie mamy ubezpieczenie....

Sunday- funday! Pod takim hasłem rozpoczęłyśmy niedzielę.
Wstałyśmy z Kate jakoś przed południem, żeby szybko się ogarnąć, podjechać po T, młodą i coś do jedzenia. Tak wszytsko wyszło, że na Jones Beach dotarłyśmy jakoś koło 13.00.
Wszystkie uradowane, że taka piękna pogoda! Zaczęłyśmy się więc wygłupiać, biegać po wodzie, cykać fotki :) Normalnie szał ciał- Polki w akcji :)
Z racji, że tego samego dnia miałyśmy cluster meeting, to musiałysmy się wcześniej zebrać. Młoda jeszcze nas raz na zdjęcia pamiątkowe wyciągnęła do oceanu :) w pewnym momecie mówi nam- dziewczyny, coś wam pokaże i pobiegła w wodę- tak przy brzegu, w pewnym momencie odwróciła się, chciała podskoczyć i fala ją z tyłu uderzyła tak, że się przewróciła i usiadła tam. My z Kate w brech oczywiście! ale ta siedzi tam i nas woła. Myślę sobie ojj... pewnie majtki w wodzie zgubila :) Podchodzimy, a ta, że nie moe nogą ruszyć!! coś jej w kolanie strzeliło. O kur** nie wyglądało to dobrze, przy drobnej asekuracji wróciłyśmy na ręcziki nasze i do samochodu. Z ledwością, ale jakoś doszła. Młoda przez ładnych kilka lat grała w ręczną w polskich juniorach i już kolana jej siadają, miała kilka lat temu przestawienie łąkotki/ rzepki- czy czegoś tam... nie pamiętam jak to się profesjonalnie nazywa. Pojechałyśmy szybko na spotkanie z koordynatorką. Ta od razu zadzwoniła do przychodni, która podobno jest pokrywana z naszego ubezpieczenia. Niestety w niedzielę już była zamknięta... Poinformowała hosta młodej, ze zaraz ją przywieziemy do domu.
Dojechałyśmy, trochę ją obtrzepaliśmy  z piachu i ustalilismy, że skoro nie jest to złamanie, to w poniedziałek pojadą z nią do przychodni.
Teraz o ubezpieczeniu- jestemy tu z agencja InterExchange, ubezpieczenie zostało tu zmienione w grudniu/ styczniu czyli właśnie kiedy przyjechałam. Z tego co się orientowałam, jest ono dość słabe i nie pokrywa wielu kosztów... Ogólnie jest ono zagwarantowane w firmie Mulitplan (sevencorners) Przy każdej wizycie jesteśmy zobowiązane zapłacić co-pay czyli część ceny, dla nas to koszt 50$, w przypadku gdy musimy jechać do emergency room- płacimy 250$ . Tak więc gdyby młoda chciała jechać szybko do szpitala to ładnie by musiała zapłacić, z racji, że mogła się poruszać postanowilismy przeczekać i zeby zapłacić wylącznie copay. Ellen- nasza LC zadzowniła do przychodni, która mieści się w moim mieście i jak się okazuje akceptuje nasz insurance. Hosci dali młodej lód, jakieś opaski na kolano, tabsy (advil, ipuprofen) i czekamy do kolejnego dnia.... Njgorsze były mysli o ubezpieczeniu: czy ono cokolwiek pokrywa? w jakim stopniu? ile trzeba zapłacić? w najgorszym już przypadku.... młoda może do Pl wrócić;/


foczki :*

młoda porwana przez fale....

i tu już wzywająca pomocy!!!

9 komentarzy:

  1. Strasznie lubię czytać Twojego bloga, ale ostatnio ciągle tylko jest o imprezach. Ile ty masz lat? 24? Czas dorosnąć kochana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ohh please.... :) mam jedno życie i je dobrze wykorzystam, nie będę jedną z tych matek Polek w wieku 24 lat:) szkoda, ze w PL ludzie mają tak mało przyjemności z życia!!!! YOLO

      Usuń
  2. Jaki czas dorosnąć? Tu jest całkiem inne życie osoby rodzą dzieci po 40, a do tego czasu ostro się bawią :) Moi drodzy to nie Polska!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie prowadzisz bloga!
    ciesze sie ze tak często piszesz i bardzo dobrze że piszesz o imprezach, trzeba korzystać póki można!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też codziennie zaglądam na Twojego bloga i wręcz go uwielbiam :) Czuję się jakbym tam była razem z Tobą i bardzo Ci zazdroszczę. Wrzuć fotki nowych ubrań, bo to też lubię oglądać. A i bym zapomniała jesteś mega pozytywną osobą. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. blog super, korzystaj z życia ja też tak robię.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jak to jest z tym rozszerzonym ubezpieczeniem ? Przecież Prowork takie oferuje...
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. to jak jest z tym ubezpieczeniem ? Na stronie Prowork pisze, że ma ubezpieczenie rozszerzone .. więc czym się różni od podstawowego skoro trzeba płacić ?
    Super blog, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wygląda prawie każde ubezpieczenie w USA, że placi sie CoPay, moi hości maja Copay chyba 30$ u siebie. Z drugiej strony, moja znajoma była u lekarza z przeziębieniem i nic nie zapłaciła... Copay płaci się tylko raz od danego urazu, czyli jeżeli np. tak jak w przypadku urazu nogi była u lekarza, zapłaciła tych50$ i bedzie musiała na wizyty chodzić co miesiąc albo i częściej to juz nic nie placi. Zrobili jej różne badania, z ubezpieczenia dostała też stabilizator, który normalnie kosztuje ponad 100$ więc nie jest źle... :) pozdrawiam

      Usuń