Więc tak, w sobotę pojechałam do Majeczki, ehh niestety trochę chora była :( Maja I know that you follow my blog - Thank you for a great weekend!!1 And happy Birthday!!!!!
Host podwiózł mnie na pociąg do innego miasta żebym nie musiała się 2 razy przesiadać.. No i tu zaczyna się historia :D Iza wysiada w Huntington, czeka na kolejny pociąg. Czuję, że ktoś mnie obserwuje ale miałam słuchawki w uszach więc zajęłam się muzyką i przy okazji opalaniem bo piękne słońce świeciło. Wsiadam do pociągu, prawie pusty przedział, wybieram sobie jakieś miejsce a obok mnie siada kolo, znaczy nie tak obok mnie tylko po drugiej stronie. Oczywiście nie potrafię wysiedzieć w miejscu więc co chwilę, to wyciągam telefon, to słuchawki rozkręcam, to sobie tańczę... w pewnym momecie on coś do mnie mówi
- do u know how long it takes to get to... (jakaś tam miejscowośc)
iza speszona pierwszy raz w tym pociągu więc mówię sorka ale ja nie stąd, jeszcze nigdy tu nie bylam
no i zaczyna się rozmowa. ten pyta jakiej muyki słucham okazuje się, ze on tak jak ja lubi trance i techno (armin VB, markuz schulz!!) już go polubiłam :D Tak nam sie miło gadało, że wymieniliśmy się numerami i umówilismy na wieczór, chociaż nie wiedziałam gdzie z Majką wyjdziemy...
Siedziałyśmy u Majki, no i czekam na jakąś wiadomosć od niego... 6 nic, 7nic 8nic, a po 8 dzwoni~! OMG, Iza traci zasięg!!! Ale oddzwania, spotykamy się później w barze, przychodzi odstrzelony w koszuli z jakimś kumplem. My poszlysmy we 3. Posiedzieliśmy w barze, pozniej przenieślismy sie do clubu z Dancefloorem :) Okazuje się, że moj nowy znajomy całkiem dobrze tańczy! Tylko klub średni;/ Kolo 2 sie zebraliśmy, oni nas odprowadzili i see you soon. Przyjeżdzamy do domu... sms, kiedy sie widzimy ponownie, a ja no jeszcze kiedyś :D a ten: czy pojde z nim na koncert do nyc za tydzien... ups... wstepniesie zgodzilam + dodałam maybeeeee :)
Tak więc jesteśmy in touch. Prawie wszytsko mi w nim pasuje... prawie czyli wzrost, jest ze mną równy wiec nawet szpilek nie zaloze;/ ale zobaczymy co się będzie dalej działo :D
w niedziele pojechałyśmy do NYC!! I am in love!! Nawet figura woskowa mojego Justina T tam była- Czekam na fotki od JO!!
Oszalałam chyba bo kupiłam sobie czapkę z wielkimi świekami :D Wszyscy na ulicy zwracali na mnie uwagę :) nawet Batman spacerujący po Times Square chciał mi ją zabrać :P
Pozdrawiam :*
niech się kręci :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że tyle angielskich słów wplatasz. Ani to po polsku ani po niemiecku - nijak i nie ładnie. A taka ładna relacja by była ;)
OdpowiedzUsuńbo właśnie o to chodzi, że to jest moja własna relacja :) więc... I can do what I want :)
UsuńJak się jest dłużej w innym kraju i codziennie używa się angielskiego w każdym aspekcie życiowym, to trudno, żeby nie wplątać obcojęzycznych słów...Wiem co mówię, bo nawet mnie, rozmawiając po angielsku przez skype z kolegą(będąc w Polsce), zdarza się później wplątać angielskie słówko w codziennej polskojęzycznej rozmowie :P Mam nadzieję, że rozjaśniłam trochę umysł drogiemu Anonimowemu :)
UsuńNo helloł :D Ciekawa przygoda, aż czekam na dalsza relacje :D
OdpowiedzUsuńa ja sie nie zgadzam z koleżanka/legą powyżej, myślę że posty pisane sa bardzo ciekawie, tak inaczej niż wszyscy opisuja na swoich blogach, przez co są bardzo interesujace.Ania
OdpowiedzUsuńdziękuję:) pozdrawiam gorąco :)
UsuńSisterka fajna czapaja:)i jestem bardzo ciekawa jak sie sprawy potoczą z nowo poznanym chłopakiem:)Masz pozdrowienia od Radka . Całuski przesyłamy:*
OdpowiedzUsuńdzięki, buziaczki kochani :*
UsuńCieszę się i trzymam kciuki, że może to będzie jakieś true love story :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojej aż się boję :D
UsuńTo mi wszystkiego nie powiedzialas,wiecej dowiem się z bloga niż od Ciebie...
OdpowiedzUsuńwiesz starałam się tak w skrócie opowiedzieć :) jutro powiem Ci na skype wiecej niz tu opisałam :P
Usuń