Dopiero nadrobiłam na tyle, żeby poprzedni weekend opisać :)
Wiadomo, że młoda z nóżką w opasce nie potańczy więc weekend automatycznie bez imprezowania :) może to i lepiej- trochę odpoczniemy i coś innego porobimy. Fakt Faktem w sobotę miałyśmy ostro wychodzić do naszego Kaseys:) Rano pojechałyśmy na zakupy- czas się powoli pakować do Polski na wakacje :)Za równy miesiąc wyjeżdżam!!!! aaaaaaaaaa! Happyyy!!! To co kupiłam pokaże jak już w PL będe :)
Pół dnia nam się tam zeszło, sobie jedynie zgarnęłam kamizelkę skórzaną z ćwiekami
Wykończone zajechałysmy po skłądniki na pizze i do młodej! Akurat jej hostka z dziećmi pojechala do babci więc miałyśmy cisze i spokój (host w pracy).
Pizza jak zawsze pyszna wyszła- to już druga w tym tygodniu była, poprzedniego dnia u nas z małym jedlismy :)Po pizzy coś słodkiego- lodyyyy!!! Tak sobie pomyślałyśmy, że skoro mamy czas, to się prześpimy i później gdzieś wyjdziemy. tiaaaa.... obudziłam sie po północy i pojechałam do siebie :)
Niedziela- Nowy Jork! Umówiłyśmy się z dziewczynami- same Polki, że trochę sobie połazimy.
szkoda mi tylko młodej było, bo z jej kolanem tego chodzenia było aż za dużo...Ale jakoś dała radę!Przeszłyśmy pół miasta- od Penn Station do Brooklyn Bridge w międzyczasie się zatrzymując: zakupy w Burlingtonie, lody w McD, pizza- tak, już 3, lemoniada w Wendy's. Pod koniec młoda już nie dawała rady, kolejny raz szczęście się do nas usmiechnęło- Kate znalazła kartę metra na której było 20$! Jupi! Jeden przejazd metrem to 2,75$ więc przy naszych zarobkach- bardzo duzo! Poszłyśmy na metro, akurat ktoś przez bramę przechodził z wózkiem więc we 3 się wbilyśmy i tylko jedna zapłaciła za bramkę z karty.
I jesteśmy! Brooklyn Bridge! Pięknie tam! Fakt, że nie udało nam się przejść na drugą stronę gdzie widoki są jeszcze lepsze ale... następnym razem. Fotki porobiłyśmy, pośmiałyśmy się i powrót- tym razem od razu metrem :) Na koniec małe zakupy i dziękujemy NY, see you soon :)
Pozdrawiam :*