Od piątku zaczęłyśmy z dziewczynami nasze balety! W piątek pojechałyśmy z Dżoaną i Renatą do klubu tutaj u nas wyłącznie dlatego, że Jo pracuje w sobotę rano i za długo nie mogła zostać. Dołączyły do nas też 3 niemki. Bardzo fajne dziewczyny, ale ich historia nie jest już tak kolorowa. Otóż, żadna z nich nie ukończyła 21 lat i tym samym do większości klubów nie moga wchodzić, chyba, że zrobią sobie fake ID, którego (jeszcze :)) nie mają. Wymysliły więc, że pójdą tam już koło 9, niby na kolację, ponieważ do 22 jest to normalna restauracja a dopiero kolo 11 otiwerają dancefloor. Wszystko ładnie, pięknie do momentu gdy.. podchodzi do nas do stolika jeden z ochroniarzy i prosi o ID!!! Sprawdza, sprawdza, odchodzi, po czymza chwilę znów wraca i do niemek naszych: "sorry guys, but you have to leave" Wrrrr zostałyśmy więc we 3;/ Dodatkowo jakaś masakra w piatek była, dość mało ludzi, w większości dziewczyny. Po 2 godzinach się zebrałyśmy i pojechałyśmy do domu- przecież jutro sobota- NYC!!
A poniżej ja piątkowa :D
Teraz o pięknej sobocie :) W ciągu dnia spotkałyśmy się z Jo na lunch i dogadałyśmy plan spotkania: godzina 9.43 mamy pociąg, na Penn Station spotykamy się z Karoliną i jeszcze jedną dziewczyną i razem lecimy do Thunder Jackson's!
wieczorem wielkie ogarnianie :) pierwszy i ostatni problem tego dnia - w co się ubrać...
Postawiłam na sukienkę, moją ulubioną kurtkę i moje ukochane glany
Zdjęcie powyżej- dotyczy najważniejszych punktów przygotowań: szczotka- zrobienie włosów, perfumy-wiadomo, ładowarka-aparat musi być, puder- make up, telefon- do torebki, pieniądze- bilet pociągiem16$+coś do picia 4$, więc 20 mi wystarczy, portfel- ID koniecznie, klucze
Hości pozwolili mi wziąć samochód więc postawiłam go sobie na parkingu zaraz obok przystanku, żeby w nocy móc spokojnie wrócić. W pociągu spotkałyśmy się z Jo i jedziemy :D
Spotkanie z dziewczynami, subway, krótki sapcer (jakoś nie mogłyśmy tego baru znaleźć) i jesteśmy!
Tłum ludzi, każdy do każdego podchodzi, zagaduje, tu jacyś niemcy od których się dowiedziałam, że przyjechali na krótkie wakacje do Stanów, a w poniedziałek odwiedzają Miami, oto i oni :D
Nie będę opisywała dokąłdnie co sie działo w klubie bo chyba bym do jutra musiała nad tym siedzieć. Złapałyśmy pociąg o 3 i po 4 chwilę byłam w domu :) Co do pociągu- można go nazwać- drunk train :D wszyscy pijani :D
Pozdrawiam :*
Szał gorących ciał:) SP było coś?:D
OdpowiedzUsuńmłodaaaaa:) na skype odpowiem ;p
UsuńWyobrażam sobie,że 'Iza królową parkietu':D
Usuńale przystojniacy mmmm:)
OdpowiedzUsuńmoże dj Polak ":)
OdpowiedzUsuń