Zebrałam się i postanowiłam opisać nasz pobyt w Bostonie. Na
początek o przygotowaniach, … Od kilku dni chodziłam zakatarzona więc
wiedziałam, że ten weekend nie będzie należał do mnie. W piątek w nocy zajęłam
się jeszcze wycinaniem koszulki, kupiłyśmy z JO zwykłe zielone oversize.
Postanowiłam zrobić jej frędzelki z przodu, frędzelki na ramieniu oraz niby
serce wycięte z pasków na plecach. Całkiem dumna z siebie jestem, bo spoko to
wyglądało :) Pod szyją jeszcze wycięłam, żeby wyglądała na damską :D Pomimo, że wyjazd był
zaplanowany tylko na jeden weekend to musiałam zabrać ubrań na killka wyjść J
Na koniec jeszcze paznokcie zaczęłam malować i…. tragedia!!!
Rozlałam granatowy lakier na biały koc!! W dodatku koc Ralpha Laurena!! Gorzej
być nie mogło, zmywacz nic nie zdziałał… późno w nocy nie chciałam też się
kręcić po domu i tego spierać… (najgorsze jest to, że podczas mojej
nieobecności koc był hostce potrzebny i… nawet nie zdążyłam jej o tym
powiedzieć przed wyjazdem, ajj głupio wyszło). W sobotę rano pobudka przed 6,
szybkie ogarnięcie i na pociąg. Od rana dużo ludzi się do NYC wybierało na
paradę aby zająć dobre miejsca wiec nikogo nie dziwił widok kolesi w
irlandzkich spódnicach, pomalowanych na zielono, w zielonych czapach/ perukach.
Na Penn Stadion jeszcze kanapka i do autobusu.
Przed nami 5h drogi- oczywiście w torbie u Izy musiał być
zapas słodyczy :)
Jedna laska spóźniła się na autobus więc tym samym i na
wypad oraz, że był to wyjazd w ramach kredytów, już opłacony, nie będzie raczej
mogła uzyskać ich wszystkich- za ten kurs otrzymujemy 3,5 Credits z wymaganych
6. Po kilku postojach, odsypianiu, słuchaniu muzyki- dojechaliśmy :D Boston!!
Majaaaa w autobusie:)
Matko, nie sądziłam, że tak mi się tam spodoba. Miasto bardzo europejskie,
wszędzie młodzi ludzie- czyli studenci :) Jeszcze tam pojadę,
ale w lato jak będzie lepsza pogoda. Połaziłyśmy po mieście, dodatkowo miałyśmy
zorganizowaną wycieczkę z ‘guidem’. Harvard, najważniejsze ulice, zatoka jakaś,
ogrody- nie wiem co dokładnie widziałyśmy J za dużo tego było jak
na tych kilka godzin. Od 2 do 6 prawie cały B. objechaliśmy. Na koniec odwieźli
nas do hotelu- Midtown hotel w samym centrum. Standard- średni, nie
spodziewałam się niczego lepszego ale… Pan na recepcji- To już wysoki standard,
wszystkie się w niego wpatrywałyśmy jak zamurowane. Gdy nam tłumaczył drogę…
mało co zrozumiałyśmy… mmm charming J sobotę wieczór już
opisywałam, o niedzieli innym razem :D
Same dziewczyny, nic dziwnego, że kolesie nam sie ostro przyglądali myśląc pewnie 'co tu robi jakieś 100 dziewczyn i widać, że różnych narodowości?'
Nasz mała paczuszka pod biblioteką na Harvardzie
patrze patrzę, mówię o fajna bluza z firmy PROSTO a potem patrzę a tam BOSTON hehe, pozdrawiam DAjanka
OdpowiedzUsuńhaha siostra ja nie wiedziała, że Ty taka fanka Prosto jestes :D
UsuńŚwietny wpis i bardzo pozytywny. Fajnie czyta się Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńOd czerwca będę mieszkała 20 min od Bostonu! A teraz już zaczynam się w nim zakochiwać :P Dzięki za relacje !
ojej Boston jest świetny i.... studenci!! dosłownie wszędzie :D
UsuńUwielbiam Twoje relacje :D Zawsze sa takie pozytywne ! :)
OdpowiedzUsuńlife is great :) i dziękuję:D
Usuń