Uff święta święta i po świętach, bynajmniej dla nas w USA. Poniedziałek jest zwykłym dniem roboczym dla większości. Niedziela całkiem dobrze upłynęła. ajj trochę mi głupio, bo nie wiedziałam, że coś się daje dzieciom od 'Easter Bunny' czyli ich Wielkanocnego zajączka;/ od nich dostałam dwie duże czekolady- oczywiście Hersheys, a sama małemu nic nie kupiłam.... Ale tam, od rodziców dostał wielki kosz z prezentami i słodyczmi :) Wracając do przebiegu dnia- Miałam możliwość się wyspać, poszłam z moimi hostami do kościoła, spędziłam z nimi popołudnie i na kolację zabrali mnie do hosta rodziców. Typowi Włosi :) tacy old fashion ale mili. Mój host ma jednego brata, który pojawił się wraz z żoną i ich 4(!) dzieci. Miła atmosfera, dobre jedzenie (nawet ja się najadłam - jestem wegetarianką więc nie zawsze coś dla siebie znajdę) : pasta po włosku z sosem pomidorowym, zapiekane warzywa, sery, sałatki, owoce, na deser sernik i lody :) Chyba przedobrzyłam... od jutra dieta ostra! Oczywiście nie zabrakło żartów :) jak np o tym, że dziś rano jak wzięłam prysznic postanowiłam otworzyć okno w pokoju i.... alarm się włączył.... kurna, że też ja muszę zawsze coś odwalić...Fakt, że była juz 10 rano ale u nas jeszcze sobie spali (mały zrobił im pierwszą pobudkę kolo 5 rano więc zrobili sobie ponownie 'nap') wyszłam z pokoju i krzyknelam: sorki, to moja wina, otworzyłam okno. oni spoko spoko i po temacie, a wieczorem host zaczal sie nabijac: no no, Iza to niby taka miła, wstaje rano, otwiera okno i chce uciekac, a jak się nie udaje bo się alarm właczył to przeprasza, no jaka :D Oczywiście Iza nie jest mu dłużna i ciagle mu coś o odchudzaniu dowala, a to, że zamiast grac z małym w wii to moze pobiegac, albo, że kolacji połowe niech zjada, a nie do końca :D
Nom więc zartów tego typu było dużo więcej. W pewnym momencie jego brat do mnie z tekstem: -iza, masz boyfrienda?, a ja, że no jeszcze nie , to ten- hmm bo u mnie taki Polak pracuje Marcin, bardzo fajny, wysportowany, wysoki, umięśniony, miły, muszę Cię z nim umówić, ciekaw jestem tylko, czy Ci się spodoba, załatwię jego zdjęcie i Ci go przedstawie, bo to, że Ty jemu to jestem pewien.
A ja -oooooo- swatanie, oczywiście rodzina podłapała temat i zaczelo sie, no no, musisz sie z nim umówić, wiec tylko czekać aż do mnie ktos zadzwoni :D
Z kolacji się wcześniej zerwałam, postanowiłam się z Jo spotkać na Wielkanocną kawę:) bo jak to w Ameryce- prawie wszytsko było dzis pootwierane, nawet supermarkety!! szok!! robole gorsi niż Polacy.
Kupiłam też moim hostom coś na ich 6 rocznicę ślubu. Z racji, że zamówili sobie filmy do oglądania w domu, a ja jestem jedynie biedną Au Pair, to kupiłam im wielki popcorn, czekoladki i cole aby mieli domowy zestaw kinomaniaka:) do tego kartka i voila. Juz mialam wczesniej isc spac ale zaprosili mnie na wieczór z filmem i do polnocy oglądałam z nimi ARGO- nie lubię filmów oglądać, ale ten mi przypadł do gustu:)
Obok wpisu- zdjęcie z moim JT na dowód, że kupiłam jego płytę :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz